na podstawie pracy magisterskiej Anny Boczkowskiej (aboczkowska@lucent.com)
Stosunki polsko-żydowskie w Piasecznie przed 1945 rokiem. Między pamięcią
społeczną
a edukacją (Uniwersytet Warszawski, Wydział Pedagogiczny, Warszawa
1998)
BÓŻNICA
To był wielki budynek. Naprawdę, to, że to rozebrali, to wielka szkoda.
To był stary budynek, stylowo budowany, z półkolami. Tam były duże sale
z filarami, balkonikami. Tam Żydzi się modlili.
MYKWA
To nie była taka zwykła higieniczna łaźnia, tylko rytualna. Tam był
duży basen na środku sali, do którego prowadziły kamienne schodki. Po
bokach były szatnie.
CHEDER
Cheder był przy rynku, przy ul. Sierakowskiego, dosłownie tu, gdzie
teraz jest przystanek autobusowy. Na samym rogu był taki drewniany dom
z drewnianym balkonem i od ulicy było wejście.
DOM
CADYKA
Dom cadyka znajdował się na tak zwanym Kradziejowie, na ul. Niecałej.
Tam przychodziła setka, może dwieście osób na modlitwy. Ten dom częściowo
jest zachowany.
DOM
MODLITWY NA KOŚCIUSZKI
Na ul. Kościuszki, w tym miejscu, gdzie teraz jest budynek z salą konferencyjną
Urzędu Miejskiego, znajdował się dom modlitwy. Czasem można było zobaczyć
Żydów modlących się, śpiewających psalmy, tańczących. Tak szczególnie
modlili się w 1939 r., przed wojną.
NOCNE
HERBACIARNIE
Tu przy rynku, naprzeciw kościoła, była żydowska herbaciarnia. To było
w budynku u państwa Chruścińskich. Kiedyś, jak ktoś wiózł towar z Góry
Kalwarii albo zza Góry, to przy tej herbaciarni stawał, tam mógł się
napić herbaty i coś zjeść.
W Piasecznie było dużo żydowskich herbaciarni. To były herbaciarnie
nocne. Gospodarze, którzy jechali z daleka ze swoimi towarami, tu się
zatrzymywali, to była taka ich stacyjka. Dopiero rano, skoro brzask,
jechali dalej, do Warszawy. W okolicach apteki przy Nadarzyńskiej były
takie dwie herbaciarnie. Jedna była za apteką, już tego domu nie ma,
a druga w tym domu na rogu, gdzie teraz jest sklep złotniczy "Natalia".
W herbaciarniach ludzie przesiadywali całą noc, wychodzili, by dopilnować
koni, i wracali. Herbaciarnia należała do Flinta.
On miał także fabryczkę wody gazowanej, w tym samym miejscu.
Przez Piaseczno, to może nie do wiary, ale z dalszych okolic ludzie
pędzili olbrzymie stada gęsi. I właśnie tam, przed apteką, był taki
plac brukowany, i tam te wszystkie gęsi spędzali. Dwóch chłopców zostawało
do pilnowania, a reszta szła do Flinta na herbatę. I tylko raniusieńko,
jeszcze ciemno i pędzili te gęsi do Warszawy, a te gęsi, może trudno
uwierzyć, ale szły! To był rok 1926, może 27.
CUKIERNIA
"LURSA"
Było w Piasecznie kilka żydowskich cukierenek. Jedna nawet miała taką
potoczną nazwę "Lurs". To już była taka ładniejsza cukiernia,
miała najlepszą wystawę i wszyscy tam chodzili na lody, na chałwę i
inne przysmaki. To było na ulicy Kościuszki.
W domu mojego ojca, obecnie to jest ul. Kościuszki 36, była taka słynna
cukiernia "Lursa". Były tam wszystkie najlepsze słodycze i
ciastka. Ten Lurs był już starszym mężczyzną, miał pięciu synów. On
był religijny. Zawsze stał za ladą. Teraz jest tam sklep z sukniami
ślubnymi.
U Lursa były różne zagraniczne czekoladki, na przykład "Manilla",
które ja ubóstwiałam!
PIWIARNIA
ROZENWEJNA
Obok domu przy rynku pod numerem 5, gdzie mieszkało wiele rodzin żydowskich,
między innymi rodzina krawca Joela Perelmana, po prawej stronie, w domu
państwa Chruścińskich, znajdowała się żydowska piwiarnia. Prowadził
ją Rozenwejn. To był piętrowy dom. Nie ma już po nim śladu. Teraz jest
tam taki stary zaniedbany ogródek.
GĘŚ
U MORCYKA
Na Warszawskiej 2 była żydowska restauracja, chodziło się do Morcyka
na tak zwany gęsi pipek. U nich gęś była tak bardzo naczosnkowana, namajerankowana,
ale to było pyszne! Jak to się mówi, niebo w gębie! To było w tym miejscu,
gdzie teraz jest ten nowy blok.
SŁODKIE
ZIOŁA
Mój ojciec miał z Żydami stosunki handlowe i raz tak chcieli go uraczyć
i zaprosili go na ślub i na wesele. To był ślub syna Rozenzweina. Rozenzwein
prowadził przy rynku, w domu Chruścińskich, restaurację. Wesele odbywało
się w Warszawie... Ojciec szybko stamtąd wrócił i walił w okna, mama
otworzyła, a on mówi: "Dawaj prędko coś do jedzenia, bo jestem
głodny". A mama na to: "Jak to? Z wesela wracasz głodny? Ojciec:
Tam wszystko było przyrządzone na słodko! Indyk na słodko, inne potrawy
też! Wszystko musiało być koszerne!"
JATKI
Przy ul. Sierakowskiego, między domem Wasiewicza (to ten budynek, który
stoi obok Urzędu Gminy) a dawną łaźnią miejską, było kilka tanich żydowskich
jatek. Tam Żydzi sprzedawali mięso po znacznie obniżonych cenach.
TARGI
Przed kościołem, na rynku, odbywały się targi w każdy wtorek i piątek.
Na tym placu nie było żadnych krzaczków, żadnych ławeczek, tylko wielki
plac, a dookoła chodniki. Tam wychodzili szewcy, krawcy ze swoimi towarami,
wieśniacy ze swoimi produktami...Cały rynek zawsze był zapełniony. A
tu, jak się idzie od Nadarzyńskiej w stronę rynku, gdzie po lewej stronie
jest przystanek autobusowy, tam kiedyś był duży plac, bardzo nisko położony,
i tam był handel bydłem.
WIELODROM
U SZYMKA
Z takich ciekawszych rzeczy w Piasecznie, pamiętam, że była tu, prowadzona
przez Żyda Szymka, wypożyczalnia rowerów, na rogu Nadarzyńskiej i Czajewicza.
Mówiło się wielodrom u Szymka. Ten Żyd Szymek wybudował sobie domeczek,
szałasik taki i w nim trzymał kilkanaście rowerów. Wzięło się od mamy
5, 10 groszy i już tam lecimy! Można było jeździć po placu, ale też
do lasu, nad rzekę, do Zalesia...Koszt wynosił ok. 20 groszy za jazdę,
50 groszy za całą przejażdżkę, do 1 zł za całe popołudnie.
RADIA
ZONENSZAJNA
Hersz Zonenszajn był zegarmistrzem, ale też sprzedawał aparaty radiowe.
Kupiłam u niego piękny aparat radiowy Philipsa "Magnat". Kosztował
chyba ze trzy moje pensje. Był taki piękny! Same nikle i gałki...
Dobrze pamiętam sklep Zonenszajna. To było na rogu rynku i Warszawskiej,
obok domu Gerbera. Tam teraz jest taki sklep rolniczy. Do tego sklepu
wchodziło się po schodkach. To był duży, ładny, kupiecki sklep. Ja nawet
u niego miałam kupowane łyżwy. Wujek mi kupił.
PIEKARNIA
WULFA
W budynku naprzeciw Straży Pożarnej, tam, gdzie teraz jest Urząd Skarbowy
(Puławska 4), mieszkał Hersz Wulf i miał tam piekarnię.
BÓB!
GORĄCY BÓB!
Pamiętam taką Żydówkę, która sprzedawała gotowany bób. Koło Urzędu Gminy
kiedyś było targowisko i stały budynki państwa Rowińskich. One ciągnęły
się od Kościuszki, skręcały i szły wzdłuż Sierakowskiego, w stronę rynku.
Tam właśnie mieszkała ta Żydówka, co sprzedawała bób. Ona nosiła gorący
bób za 5 groszy, miała taką szklaneczkę, taką miarkę, i sprzedawała.
MATERIAŁY
CENTNERÓWNY
Była taka Żydówka, co zajmowała się handlem obnośnym. Nazywała się Centnerówna.
Ona roznosiła różne materiały, ubrania, artykuły spożywcze. U niej się
zamawiało, a na potem przynosiła. Można było zamówić kolor, rodzaj materiału,
bo na poduszki, na jaśki i prześcieradła kiedyś były różne płótna. Przychodziła
i pytała: A pani co by potrzeba do domu?" brała te zamówienia i
potem ratami zbierała należność, nawet i cały rok zbierała.
Centnerowie mieli dom przy ul. Chyliczkowskiej, tam, gdzie teraz jest
duży sklep spożywczy. To był drewniany, piętrowy dom. To była zamożna,
handlowa rodzina.
KONIE
FROJMA
Zaraz za restauracją "U Morcyka" mieszkał Żyd, co nazywał
się Frojm. On bardzo przyjaźnił się z polskimi rodzinami, szczególnie
z tymi, co handlowali końmi, bo on też sprzedawał konie. Pomagał Polakom
kupować i sprzedawać bydło, jeździł na duże targi, na przykład do Grójca.
Ojciec Frojma miał na imię Pinchas i był szewcem. Mieszkali na Warszawskiej.
KRAWIEC
MEPPEN
W Piasecznie krawcami byli Polacy i Żydzi. Był taki krawiec, który nazywał
się Meppen. On szył na miarę. Był inteligentny, elegancki, bardzo dobrze
szył. Jego zakład mieścił się przy Kościuszki 28, w domu Regnera. Inny
krawcy szyli tzw. gotowiznę. Szyli od razu na targ, bez miary. Szyli
bardzo szybko i tanio i potem od razu to na targu sprzedawali.
KUŚNIERZ BEZ
KONKURENCJI
Był taki żydowski kuśnierz, czapnik, jedyny na tej ulicy, konkurencji
nie było. Mieszkał na Kościuszki, gdzie teraz jest pogotowie.
SKLEPIKI
NA SIERAKOWSKIEGO
Przy ul. Sierakowskiego 2, w dawnym budynku państwa Rowińskich, mieściło
się 12 żydowskich sklepików. Tam, gdzie teraz jest sklep z męską odzieżą
"U Adama", były kiedyś cztery żydowskie sklepiki. Żyd Cukiert
prowadził metraż, czyli sklep z tkaninami i materiałami; potem była
cukierenka, potem sklep z mięsem naszego zaprzyjaźnionego Żyda Dawida
Gurfinkla, a dalej tak zwana okciowizna, czyli też metraż. Tu, gdzie
teraz jest sklep z "tanią odzieżą", był sklep z pieczywem
pana Wulfa. Obok sklepu z pieczywem mieliśmy fryzjera, potem był sklep
z żelastwem, z kubłami, łańcuchami, łopatami - to byli bardzo bogaci
Żydzi...
SKLEP
KOLONIALNY BENDERA
Na rogu rynku i ul. Kościuszki stoi dom, który przed wojną był uznawany
za najnowocześniejszy budynek w całym Piasecznie. Należał on do Żyda
Srula Bendera. Na pierwszym piętrze mieszkał właściciel, a na dole znajdował
się jego sklep kupiecki, bardzo elegancki. To był sklep kolonialno-spożywczy,
bardzo dobrze zaopatrzony.
Srul Bender miał dwoje dzieci, córkę Gitlę i syna Abrama.
SKLEPIK
KORZENNY NA SIENKIEWICZA
Mieszkałam na ul. Sienkiewicza 1 i w naszym domu mieszkało wielu Żydów.
Był taki Abram i jego żona Estera - oni prowadzili taki maleńki sklepik,
tak zwany korzenny. Tam można było kupić goździki, cynamon i różne przyprawy.
To był wspaniały sklepik!
SKLEPIK BŁAWATNY
ELKI ZUSMAN
Żydówka Elka miała przy rynku sklep z galanterią, sprzedawała pończochy,
wełnę, skarpety, chusteczki i tego typu rzeczy. To się mówiło, że jest
to sklep bławatny.
SKLEPIK
U CHAWCI
Moja rodzina robiła zakupy przy Nadarzyńskiej
4, mówiło się "U Chawci". Kupowałem tam mąkę, cukier,
ryż, kaszę i inne produkty. To był sklep kolonialno-spożywczy. Ona zapisywała
do zeszytu wszystko, co brałem, a potem, w miarę posiadania pieniędzy,
rodzice regulowali należność.
BIBLIOTEKA HALPERNA
Przed wojną w pięknej willi na ul. Czajewicza mieszkał Żyd Halpern.
To był profesor Uniwersytetu Warszawskiego, filozof. On potem zmienił
sobie nazwisko na Myślicki - niepotrzebnie, bo większość jego tekstów
ukazała się pod nazwiskiem Halpern. On w tym domu miał ogromną, wspaniałą
bibliotekę.
KUCZKI
NA ŚWIĘTOJAŃSKIEJ
Na rogu Świętojańskiej, po prawej stronie, mieszkał Żyd Albaum. To był
taki duży drewniak z werandami naokoło. Werandy były duże, piętrowe
i kryte szkłem. Jak było święto "kuczki" jesienią, to przychodziło
do niego pięciu, sześciu Żydów i tam się modlili. I wtedy oszklony dach
podnosili do góry.
FRYZJER
SRUL JAKUBOWICZ
Srul Icek Jakubowicz miał zakład fryzjerski
w domu Gerbera, przy ul. Kościuszki 19, tam, gdzie teraz jest wypożyczalnia
kaset wideo. Nie był ortodoksyjnym Żydem, nie przestrzegał szabatu.
Większość czasu spędzał w Magistracie. Żona Srula Jakubowicza podobno
była dentystką.
On był bardzo elegancki, zawsze wygolony, wystrzyżony, w okularach,
trochę łysawy. Mówiono o nim Srulik, syn Lippego.
FRYZJER
KOMUNISTA
Hersz Fromberg mieszkał na ul. Jerozolimskiej i miał zakład fryzjerski.
Dom Fromberga był źródłem komunizmu. Ale raczej nie mieli z tego powodu
kłopotów. Fromberg nigdy nie siedział w więzieniu, bo to wszystko było
bardzo dyskretnie robione.
KOPEL KOPER
Koper prowadził wraz z całą rodziną sklep z materiałami budowlanymi
w pobliżu Kościuszki
i Nadarzyńskiej. Posiadał skład materiałów opałowych na ul. Towarowej.
Mieszkali przy Nadarzyńskiej 6.
Jego córki, Estera i Róża, były bardzo eleganckie. Jedna z nich miała
romans z lekarzem. Miały czerwony samochód i tym samochodem wszędzie
jeździły. W tamtych czasach samochody były rzadkością w Piasecznie.
Te dziewczyny pracowały u ojca w sklepie.
NATAN
MAJDAN
Natan Majdan był właścicielem sklepu mięsnego. To był handlowiec, bardzo
kulturalny i wykształcony Żyd. Miał tak zwaną małą maturę przed wojną.
Ożenił się z ładną Polką z Pruszkowa. Mieli synka Aronka.
ADWOKAT
HOCHMAN
Na Warszawskiej mieszkał znany adwokat, Hochman. Miał wykształcenie
prawnicze, był jedynym Żydem, który "studiował" u Batorego.
Z jego synem, Lolkiem często wymienialiśmy się znaczkami.
NAUCZYCIEL
WAJSMAN
Do szkoły podstawowej chodziłam na ul. Świętojańską. To jeszcze była
szkoła drewniana, a później zbudowali obok drugą szkołę. Pamiętam, że
jeden nauczyciel był Żydem, nazywał się Wajsman. On pochodził z Galicji.
Głównie uczył dzieci żydowskie, ale przychodził do nas na zastępstwa.
PENSJONAT
ANNY WIDAWER
Pod lasem było żydowskie letnisko. Tam były takie domy z werandami.
Bardzo dużo Żydów tam przyjeżdżało. Kąpali się w rzece, jeszcze wtedy
woda była czysta. Był taki pensjonat żydowski, nad rzeką, Anny Widawer
- tam przyjeżdżała inteligencja żydowska z Warszawy.
DRUŻYNA
PIŁKARSKA MAKABI
W Piasecznie przed wojną była żydowska drużyna piłki nożnej "Makabi".
Boisko piłkarskie było przy
ul. Staszica. Ono tam było cztery lata, do 1936 roku. Właśnie na tym
boisku w sobotę Żydzi rozgrywali z Polakami mecze o mistrzostwo. Pamiętam,
że nasz piaseczyński "Sokół" często grywał z drużyną żydowską.
Dzieci piekarza Lejbusia Dancygiera dobrze grały. I syn piekarza, co
miał piekarnię na
ul. Kościuszki, też bardzo dobrze grał w piłkę.
PRZEDSTAWIENIA PRZY NADARZYŃSKIEJ 6
Przy Nadarzyńskiej 6 jest taka oficyna w
podwórzu, niski niepozorny budynek z czerwonej cegły.
Przed wojną wynajęła go młodzieżowa organizacja żydowska. Tam mieli
swoje zebrania, tam odbywały się zabawy i przedstawienia. Mieli tam
scenę. Kwitło życie kulturalne.
HISTORIA
SALCI
W domu moich dziadków mieszkały Żydówki. Nazywały się: Rachela, Towa,
Salcia. To były siostry.
Ich matka handlowała śledziami, a miała te śledzie najprzedniejsze w
Piasecznie. Stała zawsze na ulicy
i mnóstwo tego sprzedawała. W jednej z tych Żydówek, Salci, zakochał
się Polak. Ona wyszła za niego za mąż, przyjęła wiarę katolicką. Żydzi
nie mogli jej tego darować, ale oni byli bardzo zakochani.
A gdy przyszedł czas wojny, ona zostawiła męża i dziecko i sama poszła
do getta, wróciła do swojej społeczności.
|